W święta nie przytyjesz! Ani w te, ani w żadne inne :)

Jest początek grudnia, a więc powoli zastanawiamy się, jak przystroić w tym roku choinkę, co kupić najbliższym oraz oczywiście – co będziemy jeść w te Święta 🙂 

Nie jesteś sam – świąteczny czas wielu kojarzy się też z tyciem…

Możliwe, że też tak masz, że martwisz się, że to będzie kolejny rok, kiedy w prezencie od Mikołaja zamiast kolejnej pary świątecznych skarpet dostaniesz jeszcze kilka  kilka kilogramów gratis? Spokojnie, nie tylko Ty! Z tym problemem zmaga się sporo osób i ja to świetnie rozumiem! Wigilijne potrawy są przepyszne, kuszące i wytęsknione i ja także nie wyobrażam sobie z nich zrezygnować. Dzisiaj zamiast tłumaczenia Ci, jak przeżyć święta w wersji fit, powiem Ci o tym, jak bez stresu cieszyć się utęsknionymi smakami! Także jeżeli też już tak jak ja masz pieroga z kapustą i grzybami zamiast mózgu, a w Twoich żyłach płynie barszcz czerwony (w moich płynie grzybowa, sorry!), czytaj dalej! Mam nadzieję, że ten wpis pozwoli Ci się bardziej cieszyć tym magicznym czasem! 

Rzeczywiście, trzeba przyznać. Wigilijny stół wprost ugina się od tłustych potraw, z dużą ilością mąki, śmietany, cukru, masła… To wszystko jest przepyszne, wręcz czekamy aż w końcu zasiądziemy do stołu i nasze kubki smakowe zetkną się z tymi przysmakami i połączą na długie godziny świątecznej biesiady! Z tyłu głowy mamy jednak tę myśl – i nawet nie pytanie „czy?”, tylko „ile?” tym razem przybędzie mi na wadze za tę niesubordynację i złamanie wszystkich zasad. Co więcej! Przekonasz się, że miałeś rację! Po świątecznej biesiadzie stajesz na wadze i widzisz 2-3-4 kg więcej. Jak do tego doszło?!

I teraz, mój drogi, spokojnie! W trzy dni świąt, nawet najobfitszych z możliwych, nie jesteśmy w stanie zsyntetyzować takiej ilości podskórnej tkanki tłuszczowej. Na zwiększoną masę ciała w tym wypadku składają się w głównej mierze trzy rzeczy:


woda powstała w wyniku metabolizmu i trawienia (tutaj w głównej mierze przyczynią się dania bogatsze w węglowodany oraz alkohol)

glikogen, który z racji większej ilości dostarczonych składowych do jego produkcji został dodatkowo zmagazynowany w wątrobie

treść jelitowa – no bo co jak co, ale to wszystko co do swojego przewodu pokarmowego wrzuciłeś potrzebuje teraz chwili aby się strawić i się z niego krótko mówiąc… wydostać 😉

Zatem nawet jeśli rzeczywiście wytworzyło się kilkadziesiąt, kilkaset gramów tkanki tłuszczowej, to cała reszta zniknie w ciągu najbliższych kilku dni! Bo wodę wysiusiasz, glikogen zużyjesz na cele energetyczne, a treść jelitową strawisz i… no właśnie 😉 Słowem – gdybyśmy na tych trzech dniach poprzestali, szybko wrócilibyśmy do formy sprzed wigilijnej wieczerzy. Twój strach przed przytyciem już na tym etapie może zostać wywiany! Chyba, że święta nie trwają u Ciebie trzech dni…

Bo to zasadniczo nie do końca chodzi o to, że święta na talerzu trwają trzy dni. I to nie Wigilia, Pierwszy Dzień Świąt i Drugi Dzień Świąt sprawia, że przybywa nam kilogramów. No, bo jeśli po tych trzech dniach jeszcze konsekwentnie dojadasz pozostałe po świętowaniu potrawy aż do sylwestra, to może się okazać, że mamy już świąt dwa tygodnie. Zawsze przecież robi się tyle jedzenia, że obdarujemy rodzinę, znajomych, sąsiadów, a i tak mamy lodówkę wypchaną po brzegi – a poza tym kawałek serniczka zawsze jeszcze się zmieści w brzuszku. A może zacząłeś już wcześniej? Np. pierniczkową ucztą Mikołajkową, która właściwie trwała aż do wigilii? Potem śledziki w pracy, Christmas Party, seanse Love Actually (kocham!!!!!!) z dużą ilością grzańca z miodem i już się okazuje, że każdego dnia przekraczasz swoje zapotrzebowanie energetyczne i dodatkowe kilogramy tłuszczu faktycznie mogą zawitać w obszarze naszych bioder. A ten wspomniany wcześniej sylwester raczej też nie jest spędzany na chrupaniu marchewek z hummusem. Towarzyszą nam drinki, słone przekąski, sosy majonezowe, a gdy wyleczymy kaca pizzą w Nowy Rok uznamy, że w sumie 6 stycznia jeszcze też jest święto, a po nim weekend więc zacznę „się pilnować” od poniedziałku czyli mniej więcej od 10.01. Najwytrwalsi zatem zaczną 6.12 a skończą po 35 dniach świąt. To już nie będzie woda i glikogen 😉 Jeśli każdego dnia zjesz porządną porcję ciasta ponad swoje zapotrzebowania, możesz bez trudu przybrać ok. 2-3 kg tłuszczu przez ten czas. 

Teraz już widzisz, dlaczego czasami się zdarza, że kilogramy zostają na stałe po grudniowym ucztowaniu? Nie jemy więcej tylko przez 3 dni, ale przez 3 tygodnie! I to jest pierwsza rzecz, którą warto zmienić w tym roku. 

Z tego powodu publikuję ten artykuł teraz, na początku grudnia. 

To nie jest tak, że w Wigilię powinieneś skrupulatnie liczyć kalorie podczas tej jedynej w roku kolacji. Nie rezygnuj z karpika, jeśli kochasz nad życie ten jeden moment w roku, w którym go wcinasz. Już teraz zacznij działać żeby ten rok był inny niż dotychczas. 

Jeśli chcesz delektować się smakołykami cały grudzień warto je trochę „odchudzić” na co dzień, a nie na ten jeden dzień. Pokażę Ci jak to zrobić w infografice za kilka dni! Wówczas we właściwy dzień świętowania, zachowując umiar możesz również zachować tradycję, jeśli Ci na tym zależy! Ale oczywiście można iść z duchem czasu i zgodnie z trendem przygotować ulubione dania w wersji fit. To w końcu Twoje święta! Zrób to tak jak czujesz i chcesz 😊 

W okresie międzyświątecznym wróćmy do normalności i jedzmy tak jak w każdy inny dzień powszedni. I łatwiej jest to zrobić jeśli nie ma tylu pokus, więc co powiesz na to, żeby zrobić w tym roku tyle pierogów ile faktycznie zje Twoja rodzina w jeden wieczór? A nie 100 sztuk na głowę? To serio pomaga 😉 

W święta już po prostu wyluzuj. Jedz to na co masz ochotę, w rozsądnych ilościach i ciesz się tym smakiem i czasem spędzonym z rodziną bez wyrzutów sumienia! Najczęściej to właśnie one doprowadzają Cię do talerza z pierniczkami, który z racji magii świąt przemówił do Ciebie ludzkim głosem i treścią: „co Ci szkodzi… przecież i tak już zjadłeś za dużo…”. Nie słuchaj go! Jeśli jadłeś świadomie, bez objadania, i było po prostu pysznie – to niczego nie żałuj! 😀  

Właśnie dlatego warto jeść w rozsądnych ilościach, bo naprawdę można wszystko ale kiedy już czujesz, że po zjedzeniu 15 pierogów, karpia, sałatki jarzynowej i barszczu masz dość – nie jedz więcej. Bo jeżeli odczuwasz zgagę, niestrawność, odbijanie, musisz poluzować guzik od spodni czy sukienkę – to już oznacza, że przesadziłeś! 😀 Co wtedy zrobić? Warto wtedy odejść od stołu, pograć w jakąś świąteczną grę, wyjść na spacer wśród płatków śniegu (oby się dało!), ulepić bałwana. Po takim przejedzeniu warto przez kilka godzin odpuścić sobie jedzenie. Święta to cudowny czas, który warto spędzić razem na rozmowach, śmiechu, śpiewaniu kolęd i zabawie. Każda godzina w ruchu razem zbuduje piękne wspomnienia zamiast dodatkowego tłuszczyku! 

Wiesz już, że w same święta nie przytyjesz, ale jak się po prostu zwyczajnie nie przejeść?

Możesz spróbować zaplanować sobie wcześniej, co i w jakiej ilości mniej więcej zjesz. Jeśli przeliczysz sobie przykładowo, że zjesz porcję barszczu z uszkami, 5 pierogów, kawałek karpia, 2 łyżki sałatki jarzynowej i popijesz 2 kieliszkami kompotu z suszu (daje to około 1150 kcal) i to sprawi, że będziesz się czuć lepiej i bardziej bezpiecznie – to tak zrób! 🙂 

Możesz też zasiadając do stołu nałożyć sobie na talerz od razu wszystko co chcesz spróbować od razu. Dzięki temu możesz dawkować sobie przyjemność przy jednoczesnym kontrolowaniu ogólnej ilości jedzenia przyjętego w ciągu wieczoru. Ten sposób jest szczególnie przydatny dla osób, które mają tendencję do nakładania sobie po łyżce sałatki przez cały wieczór i później orientują się, że nie mogą się już ruszać 😉

Przy Wigilijnym stole możesz również pominąć produkty/potrawy, które nie są typowo świąteczne, a w codziennym życiu pełnią funkcję wspierającą poczucie sytości. Podczas tej kolacji nie potrzebujesz pomocy by się najeść.  . Mam tutaj na myśli ziemniaki, kopytka czy chleb. Jeśli na stole są schabowe, które jesz za każdym razem u cioci na imieninach to też nie musi być pierwszy wybór skoro obok jest ryba po grecku, na którą czekasz cały rok. A jeżeli chodzi o napoje – zrezygnuj z coli (a już na pewno tej pełnosłodkiej – choć wiem, że mało co kojarzy się tak ze świętami jak ta reklama…) i innych słodkich napojów gazowanych czy soków.  Nie ma po co ładować w siebie dodatkowej ilości cukru.Wybierz wodę niegazowaną lub napary ziołowe, które poprawią trawienie (mięta, rumianek). 

Poza tym, jedz powoli, poczuj smak jedzenia, pośpiech jest zgubny. Prowadzi do przejedzenia oraz do szybszej utraty ulubionego jedzonka z talerza, a więc to sprawniejszego dokładania sobie kolejnych porcji. Nie ma się co spieszyć! Świąteczne smakołyki są przecież przepyszne, także po co się tak spieszyć? Delektujmy się nim i zachwycajmy! 🙂

I zwalniam Cię z zasady „kolacja 2-3 h przed snem”! 😀 Jeśli bardzo najadłeś się na świątecznym obiedzie, możesz śmiało zrezygnować z kolacji dając swoim jelitom więcej czasu na trawienie. W takich okolicznościach to będzie ok! 😊

Działaj bardziej świadomie przed świętami i bezpośrednio po nich.

Dobrym pomysłem będzie również ograniczenie jedzenia po Świętach. Lekkie zmniejszenie ilości spożywanego jedzenia, w porównaniu do tego co zazwyczaj jemy i osiąganie sytości przez zwiększenie ilości warzyw i owoców, przez kilka dni może wspomóc zgubienie tego nadprogramowej minimalnej ilości potencjalnego dodatkowego podskórnego tłuszczyku 🙂 Dodatkowo – wprowadź z powrotem aktywność fizyczną do swojego grafiku. Jeżeli masz kilka dni wolnego, to nie marnuj go na leżeniu na kanapie! Wyjdź na romantyczny spacer z drugą połówką, zagraj z dzieciakami w twistera, poskacz do ulubionej muzyki i świetnie się baw, spalając kalorie 🙂

A od początku grudnia i w styczniu (a najlepiej przez cały rok) postaraj ruszać się trochę więcej – postaraj się wybierać schody zamiast windy, wyjdź dwa przystanki wcześniej i przejdź się do pracy i powtórz to wracając z niej, zostań na basenie kwadrans dłużej, idź z dzieciakami na plac zabaw, ale baw się aktywnie razem z nimi! Nie musisz od razu zapisać się na siłownię i wyciskać 100 kg na klatę żeby bezpiecznie przetrwać grudzień. Jeżeli czujesz, że to nie jest coś dla Ciebie, znajdź inną aktywność. Spacery z psem, kolegą, żoną, czy podcastem na uszach wyrabiają kroki tak samo dobrze! Tym sposobem powstrzymasz potencjalne dodatkowe kalorie przed gromadzeniem ich w tkance tłuszczowej, tylko po prostu zużyjesz je na bieżąco! Działaj tak przed świętami i bezpośrednio po nich – aktywny grudzień i styczeń to więcej bezkarnie zjedzonych pierniczków! Tym samym okres ten staje się o wiele łaskawszy dla sylwetki! Nie tłumacz sobie tylko wtedy, że skoro ćwiczyłeś to możesz zjeść więcej 😀 

Zachowując zdroworozsądkowe podejście przez cały tydzień zjesz pierniczka i będziesz mieć pierniczka! Nie dość, że Twoja sylwetka pozostanie w nienaruszonym kształcie, to jeszcze spróbujesz wszystkiego tego czego chcesz i nie będziesz musiał się w tym aspekcie ograniczać! Przecież to brzmi jak Gwiazdka samo w sobie 😀 

Tym samym już teraz życzę Ci smacznego grudnia i magicznego czasu 😊

Ja przebieram nóżkami na samą myśl 😀